27.
Wiosną na Giełdzie Minerałów udało mi się kupić pierwszy labradoryt. No i wpadłam jak śliwka w kompot. Labradoryty są tak piękne, a każdy jest inny..., więc mój okaz jedyny był tylko chwilę ;) Obecnie mam ich już małe stadko :) czasem je wyciągam, oglądam, układam, podziwiam... i tyle. Są tak piękne, że wielką sztuką jest tylko je ubrać, a nie przebrać. Na tak wielu blogach są piękne wisiory z labkami, więc w końcu odważyłam się i ja. Jak wyszło? Myślę, że dobrze (no przyznam się skromnie... jest pięknie) :)
Ponieważ mój okaz jest wypukły z obu stron, wisior jest dwustronny. Można go nosić dowolnie. Kuleczki dookoła kamienia to też labradoryt. Dodatkowo dołączyłam chwost w kolorze niebiesko-stalowym z ciekawą czapeczką, na którą tutorial zamieścił sklep Skarby Natury.
Oto i on :) Jedna strona.
I druga.
I jeszcze jedno:
A na koniec gratka ;)
Labradoryt jest bardzo kapryśny i czasem nie chce pokazać swojego ognia. Oto i dowód. Za to chwost pięknie się ułożył :)
Materiały: labradoryt kaboszon i kuleczki fasetowane i gładkie w rozmiarze 4 i 8 mm; toho 11 Metallic Hematite, toho treasure 12 Gold Lined Aqua, toho 15 Metallic Rainbow Iris, toho 8 Silver-Line Navy.
Też tak mam, że czasami wyciągam swoje labradoryty, tylko po to, by na nie popatrzeć, podotykać...i czekać na przypływ weny twórczej ;) Twój kamień zyskał śliczną oprawę i jako wisiorek wygląda imponująco :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuńlabradoryt to najpiękniejszy kamień :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się w pełni :)
UsuńMisterne plecionki, a efekt zniewalający! : )
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuńja tu tylko mogę westchnąć ... pięknie ...
OdpowiedzUsuńMiło mi, że się podoba :)
UsuńPiękny ten wisior.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :)
Usuń